Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No230 part13.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ca poznał go od razu, pobiegł doń wyciągając ręce.
— Ależ bo co ja widzę... to to pan, panie Rambert... Jakże się cieszę!... Co za dobry wiatr sprowadził pana do Joigny?...
— Wcale nie wiatr, lecz prosty przypadek, przybyłem to do was za interesem...
— O pana Thompsona nie pytam nawet, wiem że się doskonale miewa kochany doktór.
— Słyszałeś pan więc o nim?...
— Sądzi pan, że tak daleko jesteśmy oddaleni od Paryża, iż was nawet wieści ztamtąd niedochodzą? Otrzymujemy pisma peryodyczne, czytamy je, a co dzień w nich widzimy nazwisko doktora Thompsona, wielkiego specyalisty, otaczanego zasłużonemi pochwałami. Dumny jestem, że w moim domu mieszkał podobny człowiek, a szczególniej, ze miałem honor ściskać go za rękę!...
— Rzeczywiście, doktór zrobił wielką w Paryżu furorę... Jego wielką zasługę uznają nawet jego rywale... Ma szczęście...
— Takie szczęście to dużo warte!... Musi ładny grosz zarabiać?...
— Zarabia co wart, ale nie jest wcale interesowanym...
— O ja wiem przecie o tem... Dał