Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No224 part04.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdzie go blask światła olśniewał, gdzie zapach z kwiatów kręcił mu w głowie...
Przypomniał sobie, że jak gdyby jakaś coraz gęstsza zasłona rozpościerało się mu przed oczami, jak gdyby jakaś mgła go otaczała i przygaszała światło świec w świeczniku i kandelabrach... Głowa stawała się coraz cięższa, tak, że nic nie wiedział co się z nim działo.
Usiłował oprzeć się na łokciach i spojrzeć w około siebie.
Knotek w lampce, wydawał się jak mały punkcik świecący w ciemności, lampka stała na małym, białym stoliku, na którym był także talerz, dwie butelki i chleb.
Nie podobnym był do stołu wykwintnie zastawionego, co tak go zachwycił w sali jadalnej, do której wprowadziła go Angela.
Co to miało znaczyć?...
Chciał wstać, ale nogi jeszcze osłabione, odmówiły mu posłuszeństwa, musiał poszukać jakiej podpory ażeby nie upaść.
Rękami dotknął gołej, zimnej ściany.
— Gdzież ja jestem? — pytał się siebie, przecierając oczy. — Czy to sen jeszcze? — Ale nie... — ja nie spię... — szepnął po chwili. — Jestem zupełnie przytomny. To nocna lampka... To chleb i butelki. Czyżbym wpadł w jaką zasadzkę?