Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No223 part07.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pójdziesz ze mną?
— Jeżeli mama sobie życzy, to i owszem, wolałbym jednakże żeby mnie mateczka z tego zwolniła.
— Czy masz jakie projekta?
— W „Gymnase“ wystawiają dzisiaj nową sztukę, bardzo interesującą podobno... Jeden z moich przyjaciół syn dziennikarza przysłał mi bilet... Zdziwiłby się, a może i obraził, gdybym z niego nie skorzystał.
— Korzystaj więc kochane dziecię... ja sama pojadę do pani de Richmont.
— Nie będzie to przykro mateczce?
— Wcale nie moje dziecko. Czy późno powrócisz?
— Być może... Pierwsze większe przedstawienia, kończą się zwykle po północy...
— No to powiedz mi dobranoc i zobaczemy się dopiero jutro rano.
— Dobrze mateczko.
Rozmawiali jeszcze w dalszym ciągu, ale o rzeczach nie interesujących wcale naszych czytelników.
Około ósmej, wstali od stołu.
Fabian pożegnał matkę, która go czuło uściskała mówiąc:
— A zabaw się dobrze kochane dziecię.
— Będę się starał — odrzekł Fabian uśmiechem, do jutra zatem mateczko.