Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No222 part15.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prosiła bym go o przygotowanie jakiego kordyała, zabezpieczającego od zemdlenia...
— Doktora nie ma?...
— Nie ma, kochany hrabio, nie ma także i jego sekretarza.
— Zapewne niezadługo powrócą?...
— Doktór wezwany został dziś rano na konsylium do jakiegoś zamku o sześć mil od Paryża i pojechał tam łącznie z pół tuzinem najsławniejszych swoich kolegów... — Idzie o coś poważnego... — O operacyę podobno.... Sam nie wie kiedy powróci! — Może późno w nocy — a może jutro rano dopiero...
— A panna Marta jest i będę mógł...
Angela nie pozwoliła dokończyć Fabianowi rozpoczętego frazesu.
— Nie, pan nie będziesz mógł! — przerwała ze śmiechem.
— Jakto, nie będę mógł złożyć swojego uszanowania pannie Grand-Champ?
— Nie, kochany hrabio.
— Nie życzy sobie, widzieć się ze mną?...
— Okoliczności na to nie pozwalają.
— Okoliczności! — Czy panna Marta nie jest słabą?...
— Czyż bym była tak wesołą — gdyby była słabą?... — Nie... nie... Marta ma się jak nie można lepiej...
— No, więc cóż znaczy to, co mi pa-