Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No210 part14.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zapomniałem jakie mi odźwierny powiedział nazwisko... Wiem tylko, że od jakiejś pani... wdowy...
— Od pani Labarre zapewne?....
— Tak... tak... właśnie.
— I nie dał si żadnego bileciku do mnie od tej pani?...
— O panie, ta biedna pani, nie miała z pewnością głowy do pisania, bo się tam dzieją straszne rzeczy, jak mi odźwierny powiadał...
Jakób poczuł dreszcz po ciele, ale zapytał bardzo spokojnie:
— Cóż się tam dzieje takiego?...
— Wielkie nieszczęście proszę pana... — bardo wielkie nieszczęście... Przyniesiono ciało syna tej pani, młodego człowieka, którego pociąg przejechał. Podobno okropny widok.... biedna pani, kazała natychmiast postać po pana doktora i upadła jak nieżywa...
Doktor, bardzo blady, spojrzał na również bladego i zlodowaciałego do szpiku kości Pascala.
— Mój przyjacielu — rzekł po chwili, biegnij prędko do pani Labarre i powiedz, że zaraz tam będę...
— Zatrzymałem fiakra proszę pana, kazano mi pana przywieźć.
— Zaraz zaprzęgną mi powóz, będę na miejscu równocześnie z tabą...
Jakób otworzył okno od gabinetu,