Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No207 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ną! O! nie odmawiaj mi doktorze! Proszę cię o to w imię tej, której otrzymałeś ostatnie tchnienie... Proszę o inne uczucia, jakie dla mnie uczuwałeś!...
Głos Marty chociaż smutny i załzawiony, był jednakże słodki i pieszczotliwy.
Jakób uczuwał rodzaj upojenia, słuchając mowy młodej sieroty.
Serce biło mu gwałtownie.
— A po skończeniu roku — zapytał — nie każesz mi milczeć, kiedy ci będę mówił o mojej miłości?...
— Nie.
— I odpowiesz mi, że kochasz mnie także?...
— Tajemnice przyszłości, Bogu są tylko wiadome... — szepnęła sierota przyszłość do Boga należy...
— Ale zostawiasz mi nadzieję?...
— Nie mam prawa ci jej odbierać doktorze...
I z uśmiechem podała rękę Jakóbowi.
Nędznik pochwycił tę rękę i przycisnął do ust z takim wybuchem namiętności, że młodą dziewczynę dreszcze przeszły.
— Dobrze! — powiedział następnie. — Ustępuje ci... ustępuje... chociaż rok ten będzie dla mnie wiekiem! Ale nie jestem ci w stanie odmówić... — Zresztą