Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No207 part09.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łobę, boć to nie bal przecie. — Włóż suknię czarną, tylko bogatszą trochę i lżejszą tak, żeby po przez koronki przeglądały choć cokolwiek prześliczne twoje ramiona... przypnij białą kokardę do przepysznych swoich bląd włosów, a będziesz i nadzwyczaj odpowiednio i bardzo ładnie wystrojoną... O jedno cię tylko proszę, a mianowicie oto, żebyś przy swoim wdzięku, nabrała pewności siebie... żebyś czasami nie wydawała się zaambarasowaną i nieśmiałą.
Pamiętaj, że odtąd grasz tutaj rolę pani domu, rolę, która kiedyś zamieni się w rzeczywistość.
Na te słowa Marta zadrżała, najpierw zaczerwieniła się, a potem zbladła, jednakże szepnęła...
— Mówiłeś doktorze, że mnie kochasz...
— I powtarzam ci to Marto. Kocham cię z całej duszy... Kocham cię o ile tylko można kochać...
— No, to dowiedź mi tego.
— Jakim sposobem?... Przyrzekając, że nie będziesz wspominał o tej miłości, aż do czasu skończenia się żałoby po mojej matce...
— To prawie cały rok jeszcze! — wykrzyknął Jakób. — Czyż mogę na tak długo nakazać milczenie mojemu sercu? Będę ci nieskończenie za to wdzięcz-