Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No205 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

co cię dotycze, żywo mnie obchodzi... Wiesz jak cię kocham serdecznie...
Oh! tak, kochany doktorze — odrzekła Marta z zapałem — wierzę w twoję dla mnie dobroć... Dałeś mi już tyle jej dowodów!
— Że wierzysz, o tem nie wątpię, ale ani możesz domyślać się nawet, do jakiego stopnia jesteś mi drogą... Marto droga!.. od czasu jak przypadek, albo raczej Opatrzność zetknęła nas ze sobą, czyż nie zapytałaś się siebie nigdy, jaką mogła być twoja egzystencya przy mnie?...
— Widziałam przyjazną rękę, wyciągającą się ku mnie dla podtrzymywania mnie i ocalenia w chwili nieszczęścia, jakie we mnie ugodziło... Ujęłam tę rękę, dziękując za nią Bogu i powierzyłam panu moję przyszłość...
— Ale czy w tej przyszłości samej, nie przewidywałaś niczego, czy nic nie przypuszczałaś?
— Nie doktorze!
— Marto! — odezwał się znowu Jakób, po krótkim przestanku, głosem namiętnym — ja nie mogę powstrzymać, ja nie mogę głuszyć dłużej głosu serca mojego... Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, nie myślałem, Bóg mi świadkiem o niczem więcej, jak tylko, ażeby ci ulżyć w cierpieniu... Do przywiązania