Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No205 part07.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kę na krzesełku stojącem obok i zawołała:
— Proszę.
Jakób otworzył i próg prestapił.
Litoralnie olśniony został ta pięknością.
Marta uśmiechnęła się do niego.
— Powiedziano mi, to się masz lepiej kochane dziecię — rzekł zbliżając się ku sierocie.
— Zupełnie nawet czuję się dobrze... jestem zupełnie już zdrowa...
Podała rękę doktorowi, który ją uścisnął i zatrzymał.
— Tak — powtórzyła, jestem już prawie zdrową zupełnie... ale przejście było ciężkie...
— Przelękłaś się zatem bardzo?
— O! tak, przelękłam się okropnie, chociaż nie miałam powodu ka temu, bo przecie nie było znów tak wielkiego niebezpieczeństwa...
Doktor usiadł przy swojej wychowance i przypatrywał się jej z uwielbieniem prawdziwem.
Więcej niż kiedykolwiek doznawał w tej chwili tego, dziwnego jakiegoś niepokoju, o jakim wspominaliśmy już nie raz.
Czuł teraz jakieś zamieszanie w całej istocie swojej, to też głosem niepewnym i prawie drżącym wyszeptał: