Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No203 part09.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powiem: Nie szukaj już jej mój ojcze... ja ją już odnalazłem!... Wiem gdzie się znajduje Marta!... Ten od którego zależy, interesuje się mojem zdrowiem i mojem życiem i nie odmówi mi ręki swej pupilki, gdy się dowie, że bez niej żyć nie mogę!..
Syn Rajmunda, miał na prawdę minę człowieka, któremu szczęście — szczęście nagłe i niespodziewane — zawróciło najzupełniej w głowie. Rozprawiał głośno — śmiał się i śpiewał.
Uspokoiwszy się po pewnym czasie, zabrał się do wędki, gdy doleciał go znowu głos dobrze znany.
Był to głos Magdaleny.
Stała ona nad brzegiem po drugiej stronie rzeki.
— Zaraz jade!... odpowiedział Paweł chwytając wiosła w rękę.
— Czy Fabian przyjechał? — zapytał przybijając.
— Nie, mój pieszczochu... odpowiedziała wierna służąca.
— Po co mnie zatem wołasz?...
— Ażeby ci oddać depeszę, którą przyniesiono.
— Depeszę?... od kogo?...
— Od ojca. Do mnie była zaadresowana więc ją otworzyłam.
— Paweł zmarszczył brwi.