Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No202 part13.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sprawiała pyszna zdobycz szamocząca się przy wędce.
Nie dosyć doświadczony, aby użyć podstępu względem ryby, która mówiąc nawiasem jest stworzeniem bardzo przebiegłem, gdy chodzi o ocalenie skóry, pozostawił spokojnie wędkę w wodzie zamiast manewrować nią, tak, iżby zmęczyć rybę i dopiero ją wyciągnąć.
Już nawet zaczynał się obawiać czy wyłowi swojego niewidzialnego nie przyjaciela, który lada chwila mógł złamać wędzisko, gdy w tem nagle nie daleko po za sobą posłyszał jakiś głosik piskliwy.
— Wolno! wolno!... panie Pawle!... Ciągnij pan ku sobie pomalutku i unoś w ten sposób, ażeby podnieść ze dna tę bestyę... Zo sposobu w jaki się rzuca wnoszę, że to karp być musi. Idę do pana, trzymaj się pan dobrze.
Syn Rajmunda Fromentala, nie zwracając wcale uwagi na to kto do niego mówi, wcale nie poznając dobrze sobie znanego głosu, machinalnie wykonywał to co mu doradzano.
Dobre te rady wychodziły ze starego czółna płynącego po Marnie.
Ryba po trochu ulegała.
Już złocona jej łuska błyszczała pod wodą.