Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No200 part02.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— U notaryusza, który sprzedawał posiadłość.
— Gdzie on mieszka?...
— W Joinvill le-Pont.
— Czy ja nie mógłbym przejść do niego?...
— Nie bądź zanadto niecierpliwym... Pozostaw mnie te rzeczy, to będzie z pewnością lepiej...
Przybyli do brzegu.
Młody człowiek przywiązał czółno i poszedł za ojcem w stronę domku.
— Dziwna rzecz! — myślał sobie idąc milcząco, ojciec sądził, że jest wolnym na dni kilka, a tu tak nagle go wzywają... Aż tutaj po niego przysłali. — Co to ma znaczyć?... Coś jest w tem wszystkiem tajemniczego, niezrozumiałego, coś co mnie przestrasza, czego się zaczynam obawiać...
Doszli do ogródka, w którym Magdalena zrywała jarzyny na obiad...
— Już z powrotem?... zawołała. — I bez ryb... Ja tak liczyłam na nie!... Uprzedzam was moi panowie, że śniadanie jeszcze nie gotowe.
— Ja nie będę jadł śniadania moja poczciwa Magdaleno — rzekł Rajmund.
— A to dla czego?...
— Wyjeżdżam.
— Wyjeżdża pan?... powtórzyła stara sługa wznosząc ręce do góry.