Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No197 part07.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jednakże kochane dziecię — odrzekł Jakób — są na twej twarzy wyraźne oznaki rzeczywistej choroby i to nie dzisiejszej... — Ty widocznie cierpisz, ja od kilku dni stan twój obserwuję i zaczynam się o ciebie niepokoić. Ta choroba zaczęła się zaraz po naszym przyjeździe z Petit Castel...
Marta się zaczerwieniła.
Ten nagły rumieniec nie mógł ujść baczności Jakóba.
— Czy masz jakie zmartwienie? — zapytał serdecznie — dla czego ukrywasz go przedemną. Może mógł bym ci ulżyć w czemkolwiek?...
— Kiedy mnie nic a nic nie jest... — odpowiedziała młoda dziewczyna, widocznie zaambarasowana — ja nic przed panem doktorem nie ukrywam..
— Przysięgłabyś też na to?...
— Marta znowu się zaczerwieniła.
— Dla czego żąda pan odemnie przysięgi, kiedy zapewniam, że mi nic nie jest? — Czy pan nie wierzy mojemu słowu?...
Jakób nie nalegał więcej.
— Potrzebujesz wypoczynku — rzekł, staraj się zasnąć trochę. — Wieczorem przyjdę cię zobaczyć jeszcze... do widzenia...
— Do widzenia, panie doktorze...
Pseudo Thompson uścisnął rękę siero-