Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No191 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Mój młody paniczu — odezwał się doktor do seminarzysty — pozwól mi nie podzielać twojego zdania... — W tragicznej śmierci twojego wuja, widzę ja jakąś tajemnico, o której niebezpiecznie jest tak się lekkomyślnie wyrażać. Policya nie jest nieomylną. Może nie zadługo przekonasz się pan o tem i żałować będziesz pospiesznego a surowego swego sądu. Co do żałoby pani, sądzę, że nie powinna ona odbierać mi nadziei zobaczenia pani w moim domu... Racz pani zważyć, że zebrania będą bardzo nieliczne, najzupełniej zaufane... Rozmowa, zawsze, interesująca w kółku dobranem, trochę muzyki... ot i wszystko. Pomówimy o tem jeszcze... Nie uważam się bynajmniej za pokonanego... Tymczasem proszę pani o pozwolenie zbadania syna...
— Proszę oto serdecznie...
— Chciałbym pierwszy zrobić panu zapytanie... — odezwał się seminarzysta, chciałbym ja pierwszy posłyszeć zdanie pańskie o mojej chorobie...
— Choroba to nie trudna do odgadnięcia — odparł pseudo Thompson z uśmiechem — jesteś pan anemicznym...
Jestem w krew bardzo ubogi, mam jej w sobie bardzo nie wiele... tak to prawda... wiem dobrze o tem...