Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No179 part05.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ah!... a ja myślałem... No ale napewno jest pani jego kuzynką... albo może gospodynią...
Angela nic nie odpowiedziała.
La Fouine ciągnął skrobiąc dalej karpia.
— A panna Marta, czy jest pani córką?...
— A ty zkąd wiesz, jak jej imię — wykrzyknęła ździwiona magazynierka.
— Cóż to takiego dziwnego!... Przecie pani tak ją nazywała przy mnie, wtedy, jak to pani nie pozwoliła jej ryb kupić odemnie...
— Może córka tego pana z brodą?...
— Być może...
— To ma się naprawdę czem pochwalić... bo takiej ślicznej panny... nie zdarzyło mi się widzieć na świecie!...
— Bądź no cicho gaduło i śpiesz się, bo ja nie mam czasu do tracenia...
— Zabieram się do węgorzy... — Tak więc państwo już powrócili...
— Widzisz przecie, że jestem!...
— Pani tak, ale panienka?...
— Co cię to może obchodzić, czy panienka jest czy jej nie ma?...
— Zawsze przyjemnie przecie patrzeć na taką piękną osobę...
— Takim jesteś amatorem pięknych buziaków? — powiedziała ze śmiechem Angela.