Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No178 part06.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jazdu?... Chyba, że to nie na długo... zaledwie przed trzema dniami prowadzono tu różne roboty... Marta wróci zapewne niebawem...
— To bardzo prawdopodobne a nawet zdaje się pewnem... — odpowiedział La Fouine. I ja zamiast psuć sobie krew jak pan robisz, czekałbym cierpliwie na ten powrót; przychodziłbym tu na ryby co rano i co wieczór, łapałbym to leszcze, to znów płotki lub kiełbie, aby sobie urozmaicić zabawkę. To byłoby najmądrzej panie Pawle, słowo honoru panu daje... To żadna racya, żeby nabijać sobie zaraz głowę tysiącem najrozmaitszych przypuszczeń i chudnąć gwałtownie dla dzierlatki... Potrzeba być koniecznie filozofem i gdybym śmiał.... to powiedziałbym coś panu...
— Co takiego?... — zapytał Paweł, spodziewając się, że La Fouine poda mu jaki sposób odnalezienia Marty.
— To najlepiej wyrazić przez porównanie... Jak jestem na rybach w dobrem miejscu... nie prawda... no, pan rozumiesz co chcę powiedzieć...
— Rozumiem...
— Jeżeli jednak jestem w miejscowości, w której ryby brać nie chcą, to co robię?... Proszę pana, odpowiedz mi na to...
— Przenosisz się gdzieindziej...