Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No177 part09.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ho! ho!... to zupełnie niepodobne do prawdy!... zawołał młody chłopak wdrapując się na łąkę, aby pójść uścisnąć rękę syna Rajmunda. Jakto pan, który zdajesz się być takim stałym w swoich zamiarach, pan, z którego ja byłem dumny, jako z ucznia, pan, który powiadałeś, że przekładasz wędkę nad wszelkie przyjemności, pan tak zaraz ni z tego ni z owego, z dnia na dzień, z godziny na godzinę byłbyś w stanie uznać łowienie ryb za głupstwo i wędkę w kąt porzucić?... Wolne żarty kochany panie... To nie leży wcale w pańskiej naturze i wcale w to nie wierze!... Czy pan nie jesteś słabym panie Pawle?...
— Nie, mój przyjacielu!... Dla czego pytasz mnie oto?...
— Boś pan jakiś mizerny i blady... Wyglądasz pan na zupełnie zdekonfiturowanego. A zmieniłeś się pan tak dopiero od onegdaj, odkąd pana nie widziałem. Czyżby pobyt nad brzegiem rzeki nie służył panu?... O jej... To także się przytrafiaj.
— Nie sądzę... odpowiedział Paweł.
— Jednakże jest coś panu... Nie jesteś pan wcale w zwykłym swojem usposobieniu... To widać przecież z oczów...
— Niedyspozycya bez znaczenia... nie-