Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No177 part05.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ry nie miał słów na wypowiedzenie swej za tę uprzejmość wdzięczności...
— Do stołu zasiądziem o siódmej, wszak tak kuzynko? — zapytał Jakób.
— Punktualnie o siódmej... — odpowiedziała ex-modystka – ażeby zaś zająć panów, tymczasem każę wam podać absynt i maderę, pod kasztany...
— Pamiętasz zawsze o wszystkiem kuzynko!... — zawołał śmiejąc się pseudo Thompson. — Uwielbiam cię, słowo honoru!...
W tej chwili zjawił się Pascal, wyglądający jak zwyczajnie, to jest bez przyprawionych faworytów i nie w furmańskiej liberyi.
— Drogi, kochany Rambercie, — odezwał się doń doktor, — ty pójdziesz także z nami na kieliszek madery lub absyntu.
Trzej panowie udali się do sali zielonej, gdzie czekała już na nich zakąska i butelki, zostawimy więc ich tutaj — a sami powrócimy do Pawła Fromentala, do jego domku nad brzegiem.
W dzień wyjazdu Marty; zobaczył przy niej, jak wiemy, jakiegoś mężczyznę, którego rysów, z powodu dość znacznej odległości, dobrze dojrzeć nie mógł, ale który wyglądał na młodego.
Mężczyzna ów podszedł do „Czarodziejki z nad Marny“ i pocałował ją w