Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No175 part06.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rajmund powstał znowu, odszukał Pradiera i rzekł mu:
— Mamy ptaszków.
— Gdym zobaczył, że pan zmieniasz miejsce, zwątpiłem o tem... szepnął Pradier.
— Czy widzisz tam na tej ławce, tego młodego niby księdza, po za którym siedziałem?...
— Widzę...
— Skoro wyjdzie, nie straćże go z oczu ani na jedne chwilę...
Potrzeba koniecznie sprawdzić czy to jest jak się domyślam oszust przebrany i dowiedzieć się o jego mieszkania.
Rozumiem!... Dopilnuję go na pewno!...


XV.

Rajmund podniósł się po raz czwarty, powiedział kilka słów po cichutku do dozorcy umieszczonemu przy wyjściu, opuścił czytelnię — a potem gmach biblioteczny i zaczął się przechadzać po chodniku obok skweru Louvois, z oczami ku drzwiom głównym zwróconemi.
W jakie pięć minut najwyżej na twarzy jego wybiła się radość niezwykła.
Złodziejka ukazała się na ulicy.