Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No175 part02.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Blondyn?...
— Nie brunet i to bardzo mocny brunet... W ubraniu duchownego...
— Ksiądz!... — szepnął Rajmund. — To nie podobne do prawdy. To z pewnością nie złodziej.
— Naturalnie, że byłoby niepodobne gdyby to był ksiądz prawdziwy, ale jeżeli przebrał się tylko w ten sposób?...
— Prawda... które miejsce zajmuje ten jegomość.
— Numer 198.
— Dobrze. Nie zajmuj się pan mną więcej i zostaw mnie w spokoju.
Rajmund siadł z powrotem na swojem miejscu.
Wziął kapelusz, portfel, papiery i książkę, którą otrzymał niby do czytania i poszedł usiąść naprzeciwko młodego człowieka, młodego księdza prawdziwego czy fałszywego, na którego zwrócono mu uwagę.
Z tego miejsca był w możności widzieć, każdy najmniejszy ruch obserwowanego.
Usadowiwszy się, rozłożył przed sobą książkę i zdawał się być najzupełniej pochłonięty czytaniem.
Obok księdza, po jego stronie prawej, siedział człowiek około pięćdziesięcioletni z binoklami w szyldkret opraw-