Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No170 part07.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ale... ale... odezwał się nagle Jakób Lagarde. Ja także widzę zapomniałem, że mam jeszcze jedne prośbę do pana...
— Zawszem gotów służyć szanownemu panu. Co pan rozkażez?...
— Dowiedziałem się, że jest w okolicy Paryża ładny zbiór książek do sprzedania.. Wyśledził to mój sekretarz...
— A zatem?...
— A zatem nie chciałbym wdać się w kupno bez porady człowieka doskonale znającego się na tych rzeczach. Myślałem otóż o kochanym panu!... Czy zechcesz pan być moim doradcą?... Ma się rozumieć, że wynagrodzę trudy pańskie jak najprzyzwoiciej...
— Służę najchętniej szanownemu panu i to bez żadnych pretensyj do zapłaty, chcę bowiem z całego serca wyświadczyć panu taką bagatelną przysługę...
— Jesteś pan widzę galantem co się nazywa.
— Nie panie, ale pan jest klientem, któremu należy się zasługiwać... Kiedy będę potrzebnym panu?...
— Za jakie dni cztery... pięć najdalej...
— O! do licha!... odezwał się Fauvel z zakłopotaniem.
— Czy jest trudność jaka?...