Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No168 part03.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdzie mieszkał antykwaryusz, wszedł na trzecie piętro i zadzwonił do drzwi.
Podług zwyczaju otworzył mu sam pan de Fauvel.
Przebiegły spekulant miał węch i niewiarę lisa.
Trzymał się ciągle na baczności.
Każdego kto się doń zgłaszał bez rekomendacyi, uważał za podejrzanego.
To też bardzo uważnie przyglądał się nowo przybyłemu.
Rajmund przybrał na nowo akcent brytański.
— Master Fauvel? — zapytał z ukłonem.
— Tak jest proszę pana.
Szybkim rzutem oka, objął fizyonomię antykwaryusza, ale fizyonomia ta nic nie mówiła i nie dawała żadnej wskazówki, z której by można wyczytać z jakim człowiekiem ma się do czynienia.
— Chciałbym pomówić z panem — odezwał zię znowu anglik.
— Proszę.
Antoni Fauvel, przepuścił gościa i wprowadził do drugiego pokoju, który służył zarazem za pracownię i skład książek.
— Co to może być za ptaszek? — myślał sobie, naprzód podążając. — Nie wiem dla czego, ale mu niedowierzam.