Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No161 part05.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oczy mimowiednie się jej zmrużyły, policzki zapłonęły.
Nie potrzebujemy wspominać chyba nawet, co się działo z Pawłem.
Marta pierwsza się opamiętała, lubo jej towarzysz widocznie ale napróżno chciał ją uprzedzić w tym względzie.
— Dziękuję panu — rzekła — dziękuję panu stokrotnie za pańską grzeczność i dobroć...
Paweł nic nie odpowiedział.
Stał jakby skamieniały.
Możnaby przypuścić, że dotknięty paluszkami uroczego zjawiska, naraz w słup się zamienił.
Całe jego życie skoncentrowało się: na prześlicznej twarzyczce, którą miał przed sobą i w którą się osłupiały wpatrywał.
Sierota, mając oczy ciągle w dół spuszczone, nie widziała tych spojrzeń, ale je czuła i jakiś ją strach przejmował.
Sytuacya była za drażliwa, aby się przeciągać miała.
Potrzeba z niej wyjść koniecznie, ale jakże tego dokonać?... Przerwać milczenie i zacząć coś mówić, aby nic nie powiedzieć?...
Paweł zrozumiał położenie i odezwał się nareszcie w ten sposób banalny: