Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No160 part07.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Był to jakby plusk jakiś niewyraźny na wodzie.
Podniosła się i rzuciła okiem do koła.
Po przez gęste liście wierzby, spostrzegła najpierw wędkę, potem rękę trzymającą wędzisko, potem drugą rękę trzymającą sznurek i starającą się odczepić z haczyka ogromnego leszcza broniącego się energicznie.
Po króciutkiej walce, leszcz został pokonany i jednocześnie rozległ się głos wesoły, niepodejrzewający, aby mógł być posłyszanym:
— A no, to się już nazywa prawdziwie piękną sztuką. Moja stara Magdalena, własnym swoim oczom wierzyć nie będzie chciała.
Głos Pawła był miły i dźwięczny.
Uderzył on silnie Martę, która ciekawa jak wszystkie córy Ewy, postanowiła przekonać się, do kogo ten głos należał.
W następstwie tego postanowienia, posunęła się na skraj brzegu, chwyciła za gałęź wierzby, do której Paweł czółno swoje umocował i... wychyliła przed siebie.
Ruch zanadto pospieszny sprawił, że straciła równowagę i z okrzykiem przestrachu się ześlizgnęła. Byłaby wpadła do wody, gdyby nie to, że przypadkiem zaczepiła jedną nóżkę o korzenie.