Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No137 part06.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Gwałty... przelew krwi... mruknął Pascal z obrzydzeniem.
— Nie ma rady, jeżeli tego będzie potrzeba... Tu na ziemi, każdy dla siebie!... Walka o majątek, a naturalnie o życie, nic nad to słuszniejszego!... Czyż narody wahają się w wypowiadaniu wojny, kiedy idzie o zdobycie prowincyj? Przecie to strumienie krwi wtedy się przelewają!... trapy liczą się na tysiące!... co to znaczy w obec tego jakieś tam sześć głupie osób...
— A niebezpieczeństwo?...
— O jakiem niebezpieczeństwie chcesz mówić?...
— Czy przypuszczasz, że gwałtownя śmierć sześciu na raz osób w jednem mieście, nie obudzi podejrzeń i baczności?... Czy pewnym jesteś, że zanim dojdziemy do końca naszego przedsięwzięcia, nie będziemy gorzko żałować, żeśmy się w to wszystko wdali?...
— Nie potrzeba niczego się obawiać, potrzeba być zręcznym i roztropnym.
— Nie zawsze.
Jakób spojrzał w oczy Pascalowi.
— Ejże... zapytał pogardliwie — czy się przypadkiem nie boisz?...
Pascal wzruszył ramionami.
— Ty wiesz dobrze, że ja się niczego nie boję!...
— No to nie wahajmy się już, nie o-