tutejszej stolicy, formalności nie są zbyt ściśle przestrzegane.
— A! pan jesteś cudzoziemcem?... zapytał woźny z pewnem uszanowaniem...
— Tak panie... Poddany amerykański... doktor medycyny...
— I przychodzi pan jako zwiedzający tylko?...
— Chciałbym przejrzeć książkę jedne, bardzo rzadką — albo raczej unikat, jaki tu się tylko podobno znajduje...
— Ha, jeżeli tak, odrzekł woźny, to ja wezmę na siebie odpowiedzialność za naruszenie przepisów. — Dla cudzoziemców, do tego ludzi uczonych, drzwi nasze stoją otworem.
I dodał podając obu panom bilety osobiste.
— To pozwoli panom zażądać książki jakiej potrzebujecie... Obierzcie sobie panowie miejsce na ławkach, i zastosujcie się do przepisów zanotowanych w biletach.
— A jak się mamy wziąść do tego, ażeby otrzymać książkę?...
— Udajcie się panowie do bibliotekarza na estradzie w głębi sali, on panów objaśni.
— Dziękujemy panu...
Cała ta rozmowa jakąśmy przytoczyli, odbywała się szeptem, bo cichość
Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No136 part02.png
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/e3/PL_Czerwony_testament_by_X_de_Mont%C3%A9pin_from_Dziennik_dla_Wszystkich_i_Anonsowy_Y1889_No136_part02.png/1024px-PL_Czerwony_testament_by_X_de_Mont%C3%A9pin_from_Dziennik_dla_Wszystkich_i_Anonsowy_Y1889_No136_part02.png)