Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No133 part11.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mała, iżbyśmy tylko przeszkadzali sobie.
— To też ja sam zejdę — odrzekł Pascal. — Podaj mi tylko obcęgi i latarkę i pilnuj a słuchaj dobrze.
— Nie obawiam się żadnej niespodzianki, nie przewiduję żadnego niebezpieczeństwa, ale lepiej zawsze mieć się na baczności.
Zsunął się do grobu i stanął na trumnie, o czem poświadczył głuchy łoskot podziemny.
Jakób podał mu latarkę i obcęgi, następnie postawił krzesło przy drzwiach i usiadł.
Najzapełniejszy spokój tych dwóch nędzników, był zaprawdę przerażający.
Podli gwałciciele grobu i nikczemni świętokradzcy, ani nie zadrżeli nawet na myśl, jaką okrutną spełniają zbrodnię.
Po zrzuceniu wieńców z trumny, Pascal zabrał się do roboty.
Była ona długą, ale wcale nie trudną, potrzeba było wyjąć po prostu ze trzydzieści ćwieczków przytrzymujących wieko.
Dzięki narzędziom, w jakie się zaopatrzył, szło mu to bez trudności.
Po trzech kwadransach wydobywał ćwieczek ostatni.