Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No129 part08.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaczekam tu na ciebie... — odrzekł Rajmund.
— Z pewnością że pozwolę... No, idź kochany Pawle.
Młody człowiek opuścił salon i udał się do pokoju przyjaciela.
— No cóż, Rajmundzie?... — odezwała się siadając hrabina i wskazując gościowi miejsce naprzeciw siebie — jesteśmy sami... Możesz zatem mówić wszystko otwarcie... Czyś jest zadowolony?...
— Z mego syna?...
— Pod każdym względem?
— Oh!.. nie pani hrabino.
— Czy Paweł cię czem zmartwił?...
— Czy on potrafiłby mnie zmartwić!... Biedne, kochane dziecko... Nie o niego tu wcale idzie!... Niepokoi mnie czasami jego zdrowie wątłe, ale może Bóg da, że z wiekiem nabędzie siły... Łagodny, dobry, kochany chłopiec, jak kochana była biedna jego matka!...
— I bardzo przy tem pracowity...
Tak jest — nie mam mu nic do zarzucenia!...
— Byłam tego pewną, bo widując go często, miałam sposobność poznać i ocenić jego charakter... To wyjątkowa naprawdę natura...
Powinieneś być dumnym ze swojego syna.