resztkę pieniędzy, jaka jej pozostała, zamknęła kuferek i poszła dać znać, że gotowa.
W godzinę potem, ubrana w grubą żałobę, znalazła się na stacyi kolei w towarzystwie Jakóba i Pascala.
Byli oni obydwa niezwykle rozradowani.
Za chwilę pociąg nadszedł, rozległ się okrzyk:
— Paryż i stacye pośrednie — do wagonów!...
Dwaj mężczyźni i młoda kobieta zajęli miejsce w pustym przedziale klasy pierwszej.
Marta umieściła się w kąciku, mając naprzeciw Jakóba i Pascala.
Biedne dziecko zaledwie łzy wstrzymywało, myśląc ciągle: kiedy też uklęknę znowu na mogile mojej matki?...
Pascal i Jakób odegrali swe role po mistrzowsku.
Pewni obecnie powodzenia, oddawali się marzeniom przyszłych sukcesów, marzeniom, które spodziewali się w jak najkrótszym czasie urzeczywistnić.
Prybywszy do Paryża, nie kazali się zawieść do jednego z tych świetnych