Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No125 part04.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiedź stanowczą, bo o trzeciej wyjeżdżamy...
Obaj wspólnicy pożegnali Martę i wyszli.
Zręcznie przez Jakóba odegrana komedya, wywarła odpowiednie na umysł Marty wrażenie — na umysł znękany i osłabiony chwilowo strasznym ciosem, jaki dotknął sierotę.
— Gdyby zresztą nawet umysł jej nie był zgnębionym, czyż mogło biedne dziecko wątpić o człowieku, który okazał się tak dla niej wspaniałomyślnym?... Czyż mogła wątpić o ojcu, który odnajdując w niej podobieństwo do ukochanej a utraconej dzieciny, przywiązał się tak odrazu do niejznajomej i poparł ją w najboleśniejszej chwili jej życia?...
Z punktu widzenia Marty, w czynach i słowach amerykańskiego doktora nie było nic takiego, coby wzbudzało podejrzenie.
To też myślała sobie:
— Opatrzność doprawdy zesłała mi tę pomoc nadspodziewanie. Wiem z góry, że mama bardzo będzie zadowolona... Dusza jej powie mi, że to jedyny sposób okazania mojej wdzięczności dobroczyńcy mojemu... powie mi, abym mu ufała we wszystkiem i szczerze jak ojca kochała.