Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No123 part09.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— I zapłaciłeś pan to wszystko? — zapytała po wysłuchaniu go młoda dziewczyna.
— Co do grosza łaskawa panienko... Ale niech się pani tem nie interesuje. Doktór Thompson życzy sobie abyś pani o nic się nie kłopotała. Ma pani i tak dosyć zmartwienia... To wyjątkowe doprawdy jakieś serce tego doktora Thompsona, to prawdziwe szczęście dla pani, że się tu znalazł i tak zainteresował panią!..
Lureau mówił co myślał.
Co do Marty, jakże mogła zgadnąć, jak mogła podejrzewać nawet, że postępowanie tak szlachetne i wspaniałomyślne ukrywało najnikczemniejsze zamiary...
Dziękowała w duszy Bogu, że jej zesłał tę pociechę w nieszczęściu a wdzięczność jej wzrastała.
Marta była dzieckiem prawie jeszcze.
Naturę miała prostą i niewinną, ale duszę silną i odważną.
Po wybuchach żalu, wrócił jej pozorny spokój.
Boleść pozostała ta sama, ale ją w sobie zamknęła.
Mogła już myśleć teraz, mogła się zastanawiać, pomimo całego ogromu przytłaczającego ją nieszczczęścia.
— Naprawdę, proszę pani — ciągnął