Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No123 part04.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Trzeba także pomyśleć o pogrzebie... odezwał się Jakób Lagarde.
— O pogrzebie?... powtórzyła sierota i jakby ocknięta nagle dodała. Aa! tak... prawda... prawda...
— Boże mój... Boże... jęknęła, więc znowu nie będę miała pochować za co mojej matki, nie będę miała na kupienie sobie żałobnego ubrania.
— Niech się pani wcale tem nie kłopocze — podchwycił żywo Pascal. — Niech pani temi myślami nie przysparza sobie boleści... Powtarzam, że masz pani w nas szczerych przyjaciół. My pomyślimy o wszystkiem... Pogrzeb będzie jaknajprzyzwoitszy, na strój żałobny środków pani nie zabraknie.
— Więc Pan Bóg nie opuścił mnie zupełnie — skoro mi zesłał dwa takie szlachetne serca — szepnęła Marta.
Powiedziawszy to — nieszczęsne, oszukane dziecko, wyciągnęło ręce do nędzników.
— Będziemy pani pomagać ile tylko stać nas będzie na to, powtórzył rozrzewnionym niby głosem Pascal. Licz pani bezwzględnie na nas... Przedewszystkiem przyślemy tu pana Lureau i polecimy mu, aby oddał pani do dyspozycyi swoję służącę.
Marta ponownie podziękowała obu panom, którzy zeszli na dół i zą-