Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No122 part13.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wykrzywiły się kurczowo, z ust krew buchnęła.
I opadła na poduszki i nie poruszyła się więcej.
Skończyła.
Jakób bledszy od tego trupa, oddalił się chwiejąc od łóżka.
— Wylej tę resztę wody... rzekł z cicha do towarzysza, podając mu szlankę.
Pascal wylał wodę do karafki, a szklankę postawił na swojem miejscu.
— Jesteśmy panami położenia rzekł, trzeba teraz wyciągnąć z tego jaknajwiększą korzyść.
W tej chwili rozległy się przyśpieszone kroki, a drzwi otworzyły się gwałtownie.
Marta wróciła.
Pobiegła do Jakóba i podała mu flaszeczkę z lekarstwem.
— Jest... jest... panie doktorze — mówiła zdyszana.
— Niestety!... odpowiedział Pascal z doskonale udanem wzruszeniem... niestety — już za późno..
— Za późno!... krzyknęła Marta nieprzytomnie, za późno... dla czego zapóźno?...
— Matka pani już cierpieć przestała... Uzbrój się pani w odwagę... jakiej ci potrzeba, matka twoja już nie żyje...