Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No122 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rzuciła się potem do drzwi, znowu wołając o pomoc.
Pascal i Jakób byli już na progu swojego pokoju.
— Co to się stało? — zapytał Jakób.
— O! doktorze — zawołała Marta, chwytając go za rękę i ciągnąc do pokoju. — Pan Bóg pana zsyła doprawdy. Chodź pan... ocal moje matke!...
Eks-sekretarz hrabiego de Thonnerieux, poszedł za Jakóbem.
— Pomóż mi — odezwał się do swego przyjaciela mniemany Thompson. — Musimy przenieść na łóżko biednę kobietę...
Podnieśli panią Grand-Champ i przenieśli do jej pokoju.
— Ale mama nie umarła, prawda panie doktorze?... pytała łkając Marta.
Jakób przyłożył policzek do ust Periny a ucho przyłożył do lewej strony piersi.
— Serce bije.. chora oddycha... żyje jeszcze, ale cios był straszny... niebezpieczeństwo ogromne!...
— Boże... Boże!.. wołała młoda dziewczyna, załamując ręce, po co ona przeczytała ten list przeklęty?...
Jakób zajmował się chorą.
Pascal wpatrywał się w Martę spojrzeniem gadu, który hipnotyzuje przed potarciem swoje ofiarę.