Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No121 part02.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nił, że za tydzień będziesz już dobrze na nogach...
— Tak jest kochana pieszczoszko. Czuję, że mi siły powracają... Wielką zmianę czuję od wczoraj...
Marta zarzuciła na ramiona płaszczyk i włożyła kapelusz.
— Wychodzisz?-spytała pani Grand-Champ.
— Tak mateczko.
— Najprzód do apteki po lekarstwa, a następnie po wszystko co potrzeba, będziemy dzisiaj jadły razem śniadanie...
— Idź kochane dziecię... idź... a przychodź jaknajprędzej.
Marta ucałowała matkę, wzięła mały koszyczek na prowianty i wyszła.
Pascal stał na czatach w swoim pokoju, od którego drzwi uchylił.
Widział wchodzącego i wychodzącego doktora.
Słyszał jak wychodziła Marta.
Kiedy posłyszał otwierające się drzwi od mieszkania sąsiadek, wyszedł żywo ze swego pokoju i znalazł się w sieni jednocześnie z młodą dziewczyną.
Dla dojścia do schodów, musiała przejść obok niego, Pascal się ukłonił i zapytał:
— Jakże dzisiaj zdrowie mamy pani?
Marta na pierwszym już schodzie za-