Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No117 part12.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czaj zgrabna, czyniły ją prawdziwie zachwycającą. Pascal został też literalnie zahypnotyzowany, jak to się mówi dzisiaj, albo osłupiał, otworzył usta i wytrzeszczył oczy, jakby dawniej powiedziano.
Nigdy nie widział, nigdy nawet nie marzył o zjawisku podobnem, a jednak uważał się za znawcę kobiet ładnych.
Marta zdawała się bardzo zaambarasowaną.
— Czy nie ma pana Lureau proszę pana?... zapytała rumieniąc się jak wiśnia...
Te kilka słów, przywróciły Pascalowi równowagę.
Wstał, ukłonił się i miał odpowiedzieć, ale nie starczyło czasu.
— Gospodarz posłyszawszy głos młodej dziewczyny, ukazał się w tej chwili.
— Jestem... jestem... czem mogę pani służyć?... zapytał zbliżając się z ukłonem.
— Czy ma pan dobry bulion, panie Lureau?...
— Mam proszę pani... Stoi na ognia od dawna... Ośm fantów wyborowego. mięsa, a jakie świeże jarzynki... Zaręczam, że będzie wyśmienity... Sam zapach zdolny wskrzesić umarłego.
— Niechte pan będzie łaskaw zachować dla mnie filiżankę tego bulionu...