Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No116 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Drżącą ręką wzięła rachunek, chciała coś powiedzieć; ale nie mogła wydobyć z siebie ani słowa. — Usta się poruszały, ale żaden z nich głos nie wychodził.
— Nie ma nic pilnego.. nie ma nic pilnego... ciągnął doktor... przejrzy pani rachunek, żeby się przekonać czy jest dokładny i załatwienie pozostawi do jutra... Będę się starał przyjść wcześniej niż dzisiaj...
Doktór pożegnał młodę dziewczynę i wyszedł, a schodząc ze schodów myślał sobie:
— Lureau ma chyba racyę.., biedne kobiety gonią już bodaj ostatkami... Godne są z pewnością pożałowania, ale ja nie mogę dla nich nic uczynić... zwłaszcza, że nie tutejsze...
Właściciel „Martin-Pecheur“ czatował na doktora.
Widząc go wychodzącego za bramę, pospieszył za nim.
— A cóż doktorze?... zapytał. Czy ta na górze ma się lepiej?...
— Bardzo słabe jest polepszenie, ale jest.. Myślę, że ją wyleczę, a nawet pewny jestem...
— A... to wyborna nowina!... To bardzo miła dama, a córka jej bardzo sympatyczna, do takich ludzi można się od-