Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No115 part11.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nęła chora, pić mi się chce... zdaje mi się, że ogień mam w gardle...
Marta nalała ziółek filiżankę i podała matce.
Pani Grand-champ wychyliła to duszkiem.
— Jakże się mateczka czuje dzisiaj? spytała młoda dziewczyna.
— Zdaje mi się, że trochę lepiej... ale gorączka jest jeszcze silna...
Suchy kaszel przerwał słowa pani Grand-Champ.
Marta wzięła ją za ręce.
Rozpalone były, ale bodaj, że mniej trochę niż dnia poprzedniego...
Choroba ustąpi pewnie...
— Coś nasz doktór się opóźnia — odezwała się znów chora.
— No... nie ma jeszcze dziesiątej — a jest niezmiernie zajęty... Nadejdzie niezadługo!...
— Z kim to rozmawiałaś przed chwilą?...
— Przed chwilą? — powtórzyła zakłopotana dziewczyna.
— No tak... w sąsiednim pokoju... słyszałam jakiś głos obcy...
— A... prawda... rozmawiałam z właścicielem oberży...
— Czy może przyniósł ci list z Genewy? — podchwyciła żywo chora.
— Nie, nie było jeszcze lista...