Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No115 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się też już sporo należeć za lekarstwa: matki... Córka sobie wszystkiego odmawia!... Dobrzem zrobił, że nie czekałem z rachunkiem...
Kiedy właściciel „Martin Pecheur“ prowadził ten ze sobą monolog, Marta patrzyła rozpaczliwie na resztę otrzymaną z luidora i na trzy sztuki po dwadzieścia sous, jakie były w portmonetce...
— Pięć franków!... jęknęła boleśnie. To i pare sous, to cały majątek jaki nam pozostaje!... A listu niema i nie ma!.. W ciągu trzech tygodni trzy razy już pisałam i żadnej odpowiedzi. Co znaczy to milczenie?... Strasznie się doprawdy obawiam. Jeżeli ten bankier okradł matkę?... Nie! nie! — to niepodobna!...
— Byłaby to za nadto podłe... za okropne.. Byłaby to zupełna dla nas ruina... Nędza najokrutniejsza... Matka moja pozbawionaby była wszystkiego... Nie miałaby kawałka chleba! Nie chcę nawet myśleć o tem...
W tej chwili dał się słyszeć słaby głos wołający:
— Marto! Marto!...
Młoda dziewczyna pobiegła czemprędzej do pokoju chorej.
— Mateczka mnie wołała? — spytała.
— Tak moje drogie dziecię — szep-