Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No113 part02.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na jednem z nich umarła matka, na drugiem córka.
Nad łóżkiem wisiały naturalnej wielkości potrety: pani de Thonnerieux i Maryi.
Hrabia postawił świecznik na stoliku, wszedł na estradę i ukląkł pomiędzy łóżkami.
Długo klęczał, modlił się i płakał, a głośne tkania starca, poruszyłyby serca najtwardsze.
Nareszcie podniósł głowę, wyciągnął wychudłe ręce ku obu portretom, zdającym się patrzeć na niego, i niezrozumiałym prawie głosem wymówił:
— Cienie ukochane moje, wyście życiem mojem były. Gdy was nie ma i mnie nie ma. Ale nadeszła nareszcie pożądana godzina, walka moja skończona. Nie będziecie mnie już odtąd wzywać. Czekajcie na mnie, już do was idę...
Głos zagasł mu zupełnie.
Opuścił na piersi głowę i zaczął znowu się modlić, a potem podniósł się, spojrzał raz jeszcze na portrety, wziął świecznik i powrócił do swojego gabinetu.
— No — powiedział prawie głośno, siadając znowu przed biurkiem — to wcale nie złudzenie. Dzięki Bogu, koniec mój się zbliża. Czas jest pomy-