To jednak nie wiele znaczyło.
Rozpacz musi przecie zrobić to powoli, czego ręka nie chciała zrobić od razu.
W ciągu dni piętnastu, zgarbił się i pobladł, policzki mu zapadły, włosy zbielały.
W pół roku był już nie do poznania, był już starcem takim, jakim przedstawiliśmy go naszym czytelnikom na początku opowiadania.
Zamknął się w swojej boleści i żył tylko wspomnieniami, czuł, że śmierć upragniona nadchodzi.
Siły go opuściły i gasł widocznie, a gdy ocknąwszy się rano, czuł, że jeszcze jest trochę słabszym znowu — szeptał wtedy z pewnem ponurem zadowoleniem: — Chwała Boga! Chwała Bogul zobaczę się wkrótce z niemi.
Po obiedzie, który nie trwał długo, bo pan de Thonnerieux nie miał wcale apetytu, wstał od stołu i przeszedł do swojego gabinetu.
Jerome udał się za nim.
— Przypuszczam, że pan hrabia, nie będzie już pisał dzisiaj — odezwał się stary sługa.