Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No111 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pan de Thonnerieux pochylił głowę i milczał czas jakiś — a potem rzekł głosem złamanym:
— Masz racyę przyjaciółko, przyznaje to i czuję, ale cóż mogę poradzić z mojem sercem?... Choćbym próbował zatrzymać bolesne jego uderzenia, choćbym starał się zagoić krwawiącą się jego ranę, nie posłucha mnie z pewnością! Jestem bezsilnym wobec wspomnień, które mnie ku przeszłości cofają. Mówisz mi o moich biednych? Oni przecie nic nie stracą na mojej śmierci... Umierając, nie zapomnę o nich wcale. Będą modlić się za moję duszę, jak modlą się za te dwie istoty ukochane, których nie ma na ziemi — a z któremi tam wysoko połączyć się pragnę najprędzej!
— Proszę cię Filipie, pokonaj się, oddal te posępne myśli od siebie... Pomówmy oto o czem innem.... czy zgoda?...
Starzec uścisnął panią de Chatelux za rękę i spojrzał na nią załzawionemi oczyma.
— Dobrze — odpowiedział — pomówmy o czem innem, pomówmy o Fabianie.
— O moim synu? a to doskonale — odezwała się hrabina z twarzą rozpromienioną.