Strona:PL Courtenay-O jezyku pomocniczym miedzynarodowym 027.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kniętem stowarzyszeniem, dopuszczającem do siebie tylko za protekcyą i skutkiem usilnych starań, ale przeciwnie dążą do jak najszerszego rozprzestrzenienia się we wszystkich krajach kuli ziemskiej. Język Esperanto to przecież nie język rzezimieszków, nie język paryskich „apaches” lub petersburskich „chuliganów”, ale język pomocniczy międzynarodowy, wszechświatowy. A jeżeil tak, to każdy ma prawo wytykać usterki tego języka i dążyć do jego udoskonalenia, zanim zapisze się na listę jego wyznawców i zwolenników. Jeżeli Esperanto rości sobie pretensyę do zdobywania adeptów, powinien tem samem ulegać krytyce.
Ten to właśnie zarzut czynią esperantystom prawowiernym przedewszystkiem ludzie, stojący na przeciwległem stanowisku, na stanowisku reformistycznem.
Zarzut to bezwzględnie słuszny; chodzi jednak o to, jak zmieniać i „doskonalić”, ażeby nie zaszkodzić samej sprawie języka pomocniczego międzynarodowego.
Otóż z tego stanowiska zdaje mi się, że rola Delegacyi, oraz wybranego przez nią Komitetu i wyłonionej z Komitetu Komisyi nieustającej jest chybiona. Zanadto się pośpieszono i kto wie, czy skutkiem tego pośpiechu nie wyrządzono szkody samej sprawie.
Komitet, obradujący w Paryżu w październiku r. 1907, urządził konkurs języków sztucznych, przypominający cokolwiek konkurs wyznań religijnych, defilujący onego czasu przed księciem ruskim w Kijowie, Włodzimierzem „Świętym”. Ale w decyzyi ostatecznej odstąpiono od metody Włodzimierza, który przyjął prawosławie ze wszystkiemi jego dobrodziejstwy. Dano wprawdzie pierwszeństwo językowi Esperanto, ale pod warunkiem poczynienia rozmaitych zmian, mających być nibyto uproszczeniami i ulepszeniami.
Istotnie Esperanto daleki jest od doskonałości, ale też tem ostrożniej należy się zabierać do jego „doskonalenia”.
Przed laty kilkudziesięciu istniał w Warszawie niejaki hrabia Grabowski, niezadowolony z pewnych właściwości języka polskiego. Wzorując się na językach zachodnio-europejskich, których gramatyki szablonowe uznają tylko cztery przypadki, ów Grabowski uważał za zbyteczne w języku polskim przypadki 5-y, 6-y i 7-y i w swych utworach pisanych i drukowanych starał się bez nich się obchodzić, zastępując je formami opisowemi, przyimkowemi. Było to w każdym razie „udoskonalenie” języka polskiego, przypominające niektóre z udoskonaleń, wprowadzanych przez komisyę nieustającą do języka Esperanto zreformowanego czyli uproszczonego.