Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 087.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dumnie wznosząc czoło i dumnie krzyżując na piersi obydwie dłonie. Pośpiesznie zszedłem z wierzchoła Góry ku jej podnóżu.
Góra znajdowała się na środku niewielkiej wyspy, pokrytej jeno pokrzywą. Zbliżyłem się do brzegu, aby zobaczyć, czy na morzu nie widać jakiegoś czółna lub barki, lecz wokół była pustka.
Nagle ujrzałem nad sobą - w powietrzu - przelatującego potwora. Zgadłem, że był to czarownik, tem bardziej, że w objęciach unosił jakąś cudowną królewnę, która do piersi tuliła białego kota. Gdy właśnie nad mą głową przelatywali, królewna nieznacznie i niepostrzeżenie rzuciła mi wprost do rąk liścik w różowej kopercie.
Chwyciłem ów liścik i, przekonawszy się, iż czarownik wraz z królewną znikł już na widnokręgu, otworzyłem kopertę i przeczytałem liścik, z którego się wywiewała woń róż, lilij, konwalij i lewkonij.
Jakież było moje zdziwienie, gdym przeczytał następujące wyrazy:

Kochany Sindbadzie!

Dzięki sztuce czarnoksięskiej, której jestem świadoma, wiedziałam wczoraj jeszcze, iż dziś o tej właśnie godzinie będziesz wystawał na brzegu wyspy, kędy się znajduje Góra Magnetyczna. Oddawna już pragnęłam spotkać się z tobą, gdyż tobie przeznaczyłam tysiąc pierwszych uderzeń mego serca. Dziś w nocy, gdy księżyc zaświeci na niebiosach, stań na brzegu wyspy i zawołaj przed siebie - w nieskończoność - donikąd i do nikogo: Bywajcie, bywajcie! A natychmiast stanie się to, co stać się powinno. Zapamiętaj te wyrazy: Bywajcie, bywajcie! oraz nie opóźniaj się z wołaniem, bo czas nagli.

Twoja płomienna Sermina.

Byłem oczarowany i upojony treścią listu. Djabeł Morski nie okłamał mnie we śnie. Płomienna Sermina nie tylko istniała naprawdę, lecz wyczekiwała mego przyjazdu i przeznaczyła mi już zawczasu tysiąc pierwszych uderzeń swego serca.
Skoro tylko księżyc rozwidnił nocne niebiosy, stanąłem na brzegu wyspy, i starając się skierować głos przed siebie - w nieskończoność, zawołałem donikąd i do nikogo: Bywajcie, bywajcie!
Natychmiast pod wpływem tych magicznych słów całe powietrze napełniło się srebrnemi, skrzydlatemi istotami, które poczęły krążyć wokół mnie w blasku księżycowym. Krążąc, zbliżały się do mnie coraz