Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 086.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

»Czy mnie kto wołał?«
»Nie tylem wołał, ilem wykonał poradę, zawartą w twym napisie« - odrzekłem, przyglądając mu się uważnie.
»Owom tedy jest - mówił dalej rycerz. - Czuję, jak życie na nowo wypełnia moją istotę i krew poczyna krążyć w mych żyłach«.
»Przyjemne to zapewne uczucia i nie każdemu dostępne - przerwałem, przyglądając mu się coraz uważniej. - Powiedz mi jednak, kim właściwie jesteś, i za co wystawiono ci taki spiżowy pomnik na wierzchole tej Góry?«
»Kim jestem? - powtórzył rycerz. - I trudno i łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Jestem człowiekiem, który byłby zupełnem zerem, gdyby go nie obdarzono pomnikiem. Dla tej właśnie, a nie innej przyczyny zbudowano mi pomnik. Uwieczniony w spiżu stoję tu - na wierzchole Góry, ponieważ stać mię na to, abym stał. Jestem jednym z tych, którzy są do wszystkich podobni, i wyróżniam się jeno pomnikiem. Za życia słynąłem z pomnikowej głupoty, słuszna tedy, iż po śmierci mam - pomnik. Kochałem życie w jego przejawach codziennych i nienawidziłem go w jego wzlotach ku wyżynom. Słuszna tedy, iż po śmierci postawiono mnie na wyżynie, aby mi wynagrodzić nieustanne za życia przebywanie na nizinach. Zbudowałem świątynię bożkowi codzienności i ściągałem do niej wiernych, obiecując im dnie powszednie i noce bez widzeń sennych. Po śmierci ściągam do siebie też wszystko, cokolwiek dzięki Górze Magnetycznej ściągać mogę, a więc - widelce, noże, dukaty, gwoździe, guziki - nie gardzę niczem, bo mię raduje sama możność ściągania czegokolwiek. W tem tkwi prawdziwe życie, mieści ono w sobie widelec obok dukata, kocioł obok guzika, słowem ową wszystkość, która jest rzeczywistością. Zbliska owa rzeczywistość wygląda jak śmietnik, lecz zdaleka za to nabiera zgrozy i wygląda, jak zatopiony okręt pełen tysiąca cierpień ludzkich. Czyż zatem nie wart jestem pomnika? Pozwól mi jednak zejść z mego piedestału, bom już oddawna stopami nie dotykał ziemi. Stęskniłem się do niej. Chętnie porozmawiam z tobą - o ile zechcesz od czasu do czasu - czy to na stronie, czy też odniechcenia - wymawiać słowo: Genjusz«.
»Osioł!« - zawołałem dość gwałtownie.
Twarz rycerza zbladła. Spojrzał na mnie wylękłym wzrokiem i zamienił się znowu w spiż. Siedział po dawnemu na spiżowym koniu,