Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 037.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chełpić przed gronem dworzan i rycerzy, żem widział cuda, których widok nie każdemu jest dostępny. Jestem pewien, że rycerze i dworzanie skierują na naszem weselu rozmowę ku owej wyspie, ażeby postawić mię w położeniu człowieka, który nie może się wtrącić do rozmowy, ponieważ nie zna się na tych cudach i wyspy tej nie oglądał«.
Król się zamyślił i wreszcie rzekł udobruchany:
»Pokochałem cię tak bardzo, że niczego ci odmówić nie potrafię. Daję ci więc swoje królewskie pozwolenie na tę niebezpieczną wycieczkę. Nie zapomnij tylko zawiesić na szyi amuletu, który cię uchroni od wszelkich przypadków. Rozkażę jednemu z moich rycerzy, aby jutro, skoro świt, zaprowadził cię na brzeg morza i wskazał drogę do czarodziejskiej wyspy. Jedź i wracaj do nas jak najprędzej, drogi mój Hindbadzie!«.
»Dziękuję ci, królu, z całego serca za ustąpienie moim prośbom - rzekłem, powstając z kolan. - Muszę jednak zauważyć, że nie nazywam się Hindbad, lecz Sindbad. Dziwi mię, że ty i twoja córka tak stale i tak jednako przekręcacie moje imię«.
»Niech cię to nie dziwi, drogi Hindbadzie! - odpowiedział król. - Przekręcanie imion i nazwisk jest jedyną rodzinną wadą moją i mojej córki. Przekręcamy zawsze jednakowo i pod tym względem nigdy się nie mylimy. Nie zwracaj na to uwagi, ani się urażaj. Cóż bowiem znaczy imię? Czy nazwiemy cię tak czy owak, zawsze będziesz zarówno bliski naszemu sercu!«
Król mię uścisnął i ucałował w czoło. Piruza tymczasem przyniosła amulet i własnoręcznie zawiesiła mi go na szyi.
Nadszedł wieczór. Zapadła noc. Odprowadzono mię do komnaty, przeznaczonej dla mnie na nocleg. Zasnąłem smacznie, zmęczony natłokiem wypadków i wrażeń.
Skoro świt, zbudziłem się rzeźwy i wypoczęty.
Pode drzwiami mej komnaty czekał już na mnie rycerz, aby mię odprowadzić na brzeg morza i wskazać drogę do wyspy czarodziejskiej. W towarzystwie rycerza pośpieszyłem na brzeg morski, gdzie czekała już na mnie łódź o dwóch wiosłach. Rycerz wskazał mi na morzu punkt czarny i zalecił, abym łódź skierował wprost ku owemu punktowi, który był wyspą, oddaleniem zmniejszoną.
Wesoło wskoczyłem do łodzi i popłynąłem.