Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 020.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziane niebezpieczeństwa. Bardzo mi się niepodoba, że otrzymujesz listy od Djabła Morskiego, ale przypuszczam, że jesteś niedoświadczony i nie znasz się na Djabłach Morskich, ani na ich listach«.
Nic nie odpowiedziałem marynarzowi, jeno spojrzałem na kapitana, czekając, co powie. Czułem bowiem, że marynarz spogląda na mnie podejrzliwie i posądza mnie o jakieś tajemnicze konszachty z Djabłem Morskim. Kapitan też to spostrzegł i rzekł do marynarza:
»Nie patrz tak podejrzliwie na tego młodzieńca, gdyż ręczę ci za jego niewinność. Gdyby miał jakieś złe zamiary, ukrywałby przed nami list Djabła Morskiego; tymczasem wyznał mi sam z zupełną szczerością i prostotą, że czyta list Djabła Morskiego i powtórzył to wyznanie dwa razy z rzędu«.
Uspokojony słowami kapitana, marynarz się oddalił, lecz całej załodze opowiedział natychmiast o tem, co się stało. To też wszyscy, prócz kapitana, zaczęli się boczyć na mnie i unikać mego towarzystwa.
Z nikim nie mogłem się zaprzyjaźnić, ani nawet przelotnej rozmowy nawiązać. Nawet obiad spożyłem osobno, nie zaś przy stole ogólnym, ponieważ załoga zażądała zupełnego usunięcia mej osoby od zebrań wspólnych. Słyszałem tylko gwar i śmiechy przy stole, lecz nie miałem prawa zasiąść do tego stołu.
Kapitan wytłumaczył mi, iż musiał ustąpić żądaniu załogi, aby nie drażnić marynarzy.
Samotny więc stałem w kącie pokładu i patrzyłem na morze, które wzbierało szafirową falą, spienioną na grzbiecie. Fala była wysoka, lecz obszerna. Okręt kołysał się na niej powoli, to wbiegając na jej grzbiet sprężony, to zsuwając się z tego grzbietu wdół, aby się znów na następną falę przedostać.
Słońce świeciło, skrząc się i płonąc na nierównościach i zagięciach fal. Pogoda była cudowna. Wiatr, który wzdymał nasze żagle, ustawał. Nadchodziła powoli, nieznana mi dotąd, nieruchoma, drętwa Cisza Morska. Fale się co chwila zmniejszały, powierzchnia morza wygładzała się coraz bardziej.
Stałem wciąż na pokładzie i upajałem się pogodą.
Nagle posłyszałem niespokojny ruch całej załogi.
Obejrzałem się za siebie.