Jak mało dumy budzi w chrześcijaninie wiara, iż jest zespolony z Bogiem! z jak małem obrzydzeniem przyrównywa się robakom ziemnym!
Piękny sposób przyjmowania życia i śmierci, dobra i zła!
Jaka różnica między żołnierzem a kartuzem[1] na punkcie posłuszeństwa? są bowiem jednako posłuszni i zależni, i w jednako uciążliwych ćwiczeniach. Ale żołnierz spodziewa się zawsze zostać panem, a nie zostaje nim nigdy (wodzowie bowiem i książęta nawet są zawsze niewolnikami i zależnymi); ale spodziewa się zawsze i pracuje wciąż, aby to osiągnąć; podczas gdy kartuz czyni ślub, iż będzie zawsze jeno podległym. Tak więc nie różnią się w wiekuistej niewoli, jaką obaj znoszą zawsze, ale w nadziei, którą jeden ma zawsze, a drugi nigdy.
Nadzieja posiadania prawdziwego dobra, jaką mają chrześcijanie, zmieszana jest z prawdziwą radością zarówno jak z obawą; nie są jak ludzie, którzyby się spodziewali królestwa, nie posiadając zeń nic, jako poddani; ale spodziewają się świętości, wyzwolenia od grzechu, i mają już w sobie coś z tego.
Nikt nie jest tak szczęśliwy jak prawdziwy chrześcijanin, ani tak rozsądny, cnotliwy, miły.
Jedynie religja chrześcijańska czyni człowieka wraz miłym i szczęśliwym. Człowiek światowy nie może być wraz miłym i szczęśliwym.[2]
Przedmowa. — Metafizyczne dowody Boga są tak oddalone od rozumowania ludzi, i tak zawiłe, że mało do nas