Strona:PL Blaise Pascal-Myśli 101.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
(3)

Nie ulega wątpliwości, iż niema dobra bez znajomości Boga, że, w miarę jak się do niego zbliżamy, jesteśmy szczęśliwi, i że ostatecznem szczęściem jest znać go z pewnością; w miarę zasię jak się odeń oddalamy, jesteśmy nieszczęśliwi, a ostatecznem nieszczęściem byłaby pewność rzeczy przeciwnej.
Wątpienie tedy jest nieszczęściem, ale nieodzownym obowiązkiem jest szukać w tem wątpieniu. Kto więc wątpi, a nie szuka, jest równocześnie i nieszczęśliwym i niegodziwym; jeżeli przytem jeszcze jest wesół i zadufany w sobie, nie mam słów na określenie tak szalonej istoty.

(4)

Cóż za powód do radości oczekiwać już jeno samych niedoli bez ratunku! co za pociecha, zwątpić o wszelkim pocieszycielu!

(5)

Ale nawet ci, którzy zdają się najbardziej sprzeczni chwale religji, nie będą w tem bez pożytku dla drugich. Zbudujemy z nich pierwszy argument, że istnieje coś nadnaturalnego;[1] zaślepienie bowiem tego rodzaju nie jest rzeczą naturalną. Jeżeli szaleństwo czyni ich takimi wrogami własnego dobra, posłuży ono wzamian nato, aby ubezpieczyć innych zapomocą grozy tak opłakanego przykładu i szaleństwa tak godnego współczucia.

(6)

Czyż są tak nieugięci, iż pozostają nieczuli na wszystko, co ich dotyczy? doświadczmy ich w utracie mienia lub czci: jakto! to istne czary...

(7)

To pewna: człowiek jest tak wynaturzony, iż wkrada się przy tem w jego serce ziarnko radości.

  1. To ma być pierwszy argument; poczem udowodni się im, że to coś, to Jezus Chrystus i jego religja.