Rozmaitość jest tak rozległa, że wszystkie tony głosu, każdy krok, kaszlnięcie, siąkanie, kichnięcie... Rozróżniamy wśród owoców winogrona, a między temi muszkatki, i Condrieu, i Desargues, i wreszcie ten szczep. Czy to wszystko? czy on wydał kiedy dwa jednakie grona? a jedno grono dwa jednakie ziarna?[1] etc.
Nie umiałbym osądzić tej samej rzeczy dokładnie jednako; nie mogę sądzić o własnem dziele, pracując nad niem; muszę czynić tak jak malarze, oddalić się odeń; ale nie nadto. Ile tedy? zgadnijcie.
Rozmaitość. — Teologja jest to nauka, ale, równocześnie, ileż łączy w sobie nauk! Człowiek jest jednością; ale jeżeli go rozebrać anatomicznie, będzie-li to głowa, serce, żołądek, żyły, każda żyła, każda cząstka żyły, krew, każdy składnik krwi?
Miasto, wieś, zdaleka to jest miasto i wieś; ale w miarę jak się zbliżać, to są domy, drzewa, dachówki, liście, trawy, mrówki, odnóża mrówek, w nieskończoność; wszystko to zawiera się w nazwie wsi.
Myśli. — Wszystko jest jedność, wszystko jest rozmaitość. Ileż natur w naturze człowieka! ileż powołań! i przez jaki przypadek każdy obiera to, o którem słyszał iż wyrażają się z szacunkiem. Dobrze skrojony obcas.
Obcas u trzewika. — „Och, jak to pięknie odrobione! cóż za zdolny rzemieślnik! jaki to śmiały żołnierz!“ — Oto źródło naszych skłonności i wyboru zawodów. „Jak on tęgo pije! jak on mało pije!“ — oto co tworzy ludzi trzeźwych i pijaków, żołnierzy, tchórzów, etc.
Główny talent, który miarkuje wszystko inne.
- ↑ Por. Montaigne, II, 37.